Moje włosy

   Odkąd pamiętam miałam ciągoty do majstrowania przy włosach. A jeśli nie ja, to moja matula. Jakieś rozjaśniające pasemka, podcięcia grzywki, ścięcie grzywki... Można powiedzieć, że farbowanie mi towarzyszyło od zawsze. Jednak nie było ono zbyt inwazyjne i można uznać, że to, co widać na poniższych dwóch zdjęciach, to mój naturalny kolor przy sztucznym i naturalnym oświetleniu.

kwiecień 2007

maj 2007



   Później Zmorze zachciało się farbowania. Nie. Wróć! Nie zachciało się farbowania, tylko miałam 30lecie drużyny (październik 2007r.). I dali mi jakże odpowiadającą mi rolę - diablicy. I genialne Ego stwierdziło "jest okazja, farbuj kłaki". Długo nie myślałam. I wyglądało to tak:

Wyprostowane
czerwiec 2008

czerwiec 2008
Naturalnie

   W sumie odkąd pamiętam, miałam szopę nie do okiełznania. Chyba, że użyłam prostownicy. Wtedy fakt faktem były przyklapnięte jak u zmokłego pudla, ale najważniejsze - nie było szopy!
   I pewnego pięknego dnia zaczęłam kombinować...

Czerwone końcówki
grudzień 2008

Czerwona farba na czarne włosy.
kwiecień 2009

   Tak naprawdę przez te trzy lata nic nie robiłam z włosami poza farbowaniem naprzemiennie czarną i czerwoną farbą. Dopiero w 2010 w maju udałam się do koleżanki fryzjerki, która mi porobiła nieszczęsne różowo-śliwkowe pasemka zarówno na wierzchu jak i po warstwach (moje własne życzenie. I nie mam zdjęć z tego okresu).


czerwiec 2010
 
październik 2010
listopad 2010



    I tak zostawiłam te kłaki samym sobie do studniówki (xx.01.2011), gdzie na tydzień przed nią fryzjerka-nie-znajoma zajęła się moimi włosami, tz. całe włosy bez rozjaśniania pofarbowała na ciemny kasztanowy i miejscami rozjaśniła mi pasemka do rudego. I oczywiście podcięła.
    I w takim stanie żyły sobie moje włosy od stycznia 2011, ani razu później farbowane.

kwiecień 2011
maj 2012

   Na pewno w dużej mierze na stan moich włosów wpłynęło pozbycie się stresu - i nie mam tu na myśli klasy maturalnej :) - i... szampon Panten pro v. 2w1. Myłam moje włosy przez ponad rok tylko nim, dopóki nie zaczęłam kombinować z kolorem włosów. Nie chciałam jednak sięgać po farby drogeryjne - chociaż kusiło - i farbować u fryzjera. Przypomniałam sobie o chęci mojej przyjaciółki, która zastanawiała się nad zaczęciem stosowania płukanki cytrynowej w celu rozjaśnienia swoich włosów.
   No i bum. Podążyłam tropem, wpadłam do Blondhaircare i tak zostałam zarówno u niej, jak i początkującą włosomaniaczką ;)
   Moje włosy pozostawiały bardzo ale to bardzo wiele do życzenia. Patrząc dzisiaj na zdjęcia nie mam pojęcia w jaki sposób nie wstydziłam się pokazywać aż tak zaniedbane włosy. Boję się, co będę myśleć, gdy zobaczę zdjęcia za dwa lata z tego roku :) Jak to faceci mówią? Nie ważne, czy ładna - torba na głowę i heja! :D

30 stycznia 2013

   Przepraszam za jakość zdjęcia, jednak moim jedynym fotografem w tym domu jest mój brat (Młody), który, jak się okazało, nie potrafi utrzymać 1/5 sekundy, przez co zdjęcie w sumie jest rozmazane. W najbliższym czasie postaram się zrobić nowe, lepsze :)
   Na zdjęciu jednak widać mój przyrost od stycznia 2010 roku. Jednak nie sądzę, bym miała pozostać przy naturalnych, będę dążyć do koloru, który widzicie na dole.
   I tak szczerze się przyznam... Do dzisiaj myślałam, że swoje włosy tnę na prosto, co mnie dość drażniło. A tu psikus, bo okazało się, że wcale nie.
   I nie, nie są one nierówno ścięte. Są nierówno uczesane :P
   Ach. I chciałabym dodać, że kolory są przekłamane :) Nie mam takiego ładnego koloru :D

11 luty 2013

   I kolejne zdjęcie z serii "Młody Fotografem Roku". Będę musiała sobie przypomnieć, jak się tego złomu używa, a później jego poduczyć :)
   Tutaj jak byk widać, że włosy osiągnęły już 50cm. długości (a są podwinięte na końcówkach). Zastanawia mnie to, czy ja nie potrafię mierzyć, czy rzeczywiście moje włosy w przeciągu 3 tygodni urosły 4cm... Nie wiem. Postaram się w najbliższym czasie zrobić porządne zdjęcie z prostymi włosami i postaram się prowadzić co miesięczną aktualizację.

16 lutego 2013

    Młody chyba już zostanie moim fotografem. Powoli powoli małymi kroczkami coraz lepiej mu idzie (a raczej ja powoli zaczynam ogarniać aparat :D) fotografowanie moich włosów.
    Tutaj włosy nie są mokre, tylko nałożyłam na nie po całości masło (eksperyment, napiszę o nim za jakiś miesiąc :) ), a końcówki potraktowałam olejem ze słodkich migdałów. Jednocześnie zrobiłam zdjęcie z miarką i bez miarki, by mieć porównanie do przyszłych fotografii, jak szybko rosną moje włosy. Będę musiała jeszcze zrobić zdjęcie z miarką przy suchych, by zobaczyć, jak bardzo podnoszą się włosy.
    Włosy jak widać ścięłam w mocniejszy łuk, a raczej już szpic - chciałam sprawdzić, czy maska Pilomwax dalej pali moje włosy i okazało się, że nawet przy minimalnym czasie trzymania jej na włosach - wysusza, rozdwaja, matowi moje włosy. Po całości. Właśnie jestem w trakcie regeneracji ;/ Za dwa tygodnie zobaczę, czy będę zmuszona ściąć jeszcze 5cm włosów. Jedno wiem - maski na włosy nigdy więcej nie nałożę.

3 marca 2013

    Wygląd moich włosów na dzień dzisiejszy. Końcówkami proszę się nie przejmować, to jeszcze stare włosy, które idą pod obowiązkową kasację :) Jutro postaram się jeszcze zrobić zdjęcie włosom w trakcie olejowania, kiedy są maksymalnie proste i wtedy wychodzi ich prawdziwa długość :)

3 marca 2013 - 10 marca 2013
    Dość porządnie zirytował mnie puch widoczny na zdjęciu suchych włosów z dnia 3 marca. Dzisiaj dopadła mnie "wena" na podcięcie włosów i bez żadnych skrupułów obcięłam się z 53cm na 45cm - czyli dokładnie 7cm. W sumie to i tak mniej, niż zamierzałam - 10cm.

18 czerwca 2013r.
    Z tego, co widzę, to powróciłam do długości z 30 stycznia :) Obecnie wedle swoich pomiarów, moje włosy osiągnęły 50cm długości :)
    Wiem, niestety w ciągu dalszym włosy są sianowate, gdyż wczoraj myłam je bez pierwszego O, a w dodatku od niedawna używam ponownie Garniera avocado-karite. Jednak jestem dobrej myśli :)


24 czerwca 2013
28 czerwca 2013
    Moje małe odkrycie :) A jakie zdziwienie było...

 
15 sierpnia 2013r.
     Jak widać, ponownie się zdenerwowałam na włosy i podcięłam je :) Tym razem posiadają one ponownie 46cm. długości :) To, co wygląda na samej górze jak cieniowanie, to to jest moja grzywka, którą dzisiaj lekko podcięłam na boku :)
    Zdjęcie robione od "dołu", tj. obiektyw nie był poniżej horyzontu. Także z tym zdjęciem z pewnością nie zrobię porównania, ale następne już zrobię odpowiednio :)


6 września 2013r.
     Jak widać, w zależności od oświetlenia, moje włosy mają brązową bądź rudą barwę. Teraz skłaniam się ku temu, że jest ona rudo-brązowa i zastanawiam się nad pogłębieniem tego koloru :)


22 lutego 2014r.
Dzień Myśli Braterskiej :)
     Na chwilę obecną moje włosy przedstawiają się tak, jak widać na powyższym zdjęciu. Przyrostu w ogóle nie widać, bo po akcji farbowanie końcówki moje, które i tak dużo pozostawiały do życzenia, były bardzo mocno popalone.


 9 kwietnia 2015r.

     I wreszcie, po wielkim powrocie po roku na blog, mogę z dumą stwierdzić, że wreszcie zauważyłam bardzo dużą poprawę w wyglądzie i kondycji swoich włosów :D Aż jestem dumna. I powyższe zdjęcie jest dla mnie bardzo mocnym motywatorem do dalszej pielęgnacji. Niech i dla Was będzie :)

2 komentarze:

  1. jak to się stało,ze uzyskałaś te loczki? własnie ja mam taki problem kiedyś te z jakimś cudem miałam tez 2 loczkii hah,muszę dążyć by uzyskać skręt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że szczerze mówiąc nie wiem, w jaki sposób tworzą mi się te loczki? Raz one są, raz ich nie ma. Taka zabawa w chowanego i do dzisiaj nie wiem, gdzie szukać... Ale dzisiaj znowu mam. Nie tak duże, jak na zdjęciu, ale mam.
      Jak rozszyfruję ich działanie, to się podzielę nowinami :)

      Usuń

Polub mnie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...