Wczoraj kopnął mnie nie lada zaszczyt, który kosztował mnie wiele nerwów - czyli przymusowa wycieczka w Polskę w celu odebrania mojego młodszego od rodziny. A raczej wybawienia ich od jego osoby. Nvm.
W każdym razie dzięki jego upierdliwości jestem teraz w posiadaniu nowego szamponu (tak, kolejnego...) i odżywki b/s. Nie wiem jeszcze, jak obydwie rzeczy się sprawują, szampon jeszcze dłuższą chwilę nie będę stosować, ale odżywkę jak najbardziej, bo Babuniowa miód i mleko już mi dawno zaczęła działać na nerwy :)
W każdym razie dzięki jego upierdliwości jestem teraz w posiadaniu nowego szamponu (tak, kolejnego...) i odżywki b/s. Nie wiem jeszcze, jak obydwie rzeczy się sprawują, szampon jeszcze dłuższą chwilę nie będę stosować, ale odżywkę jak najbardziej, bo Babuniowa miód i mleko już mi dawno zaczęła działać na nerwy :)
Ostatnio miałam szczęście. W ciągu dalszym szukam idealnego rozwiązania do pielęgnacji mojej cery, która nie jest problematyczna, tylko wymagająca uwagi i odrobiny miłości :) I chcąc od dawien dawna powiększyć swoją kosmetyczkę o glinkę - wygrałam ją w rozdaniu u Moi&Saya! :) Wielkie serducha dla tej pani :) W chwili obecnej można znaleźć u niej kolejne rozdanie, w którym można wygrać świecę do masażu, kulę do kąpieli i mydło glicerynowe. Serdecznie zapraszam do niej (banerek do rozdania na samym dole :) Mała reklama :)).
I dzięki tej wspaniałej kobiecie, która uwielbia rozdawać kosmetyki, weszłam dzisiaj o osiemnastej w posiadanie glinki do cery, włosów i całego ciała :)
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym od razu nie zrobiła z niej czegokolwiek.
I w ten sposób padło na maseczkę do twarzy :)
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym od razu nie zrobiła z niej czegokolwiek.
I w ten sposób padło na maseczkę do twarzy :)
Przygotowanie:
- 1 żółtko
- 4 płaskie łyżeczki glinki
- przegotowana letnia woda
Bardzo skomplikowane. Wymieszałam żółtko z glinką do jednolitej konsystencji bez grudek, tak, by powstała pasta. Następnie umyłam twarz, przetarłam ją lekko przy pomocy gąbeczek do demakijażu z Rossmana i nałożyłam maseczkę. Potrzymałam dwadzieścia minut i wpłukałam za pomocą letniej wody skorupę, która się zrobiła na twarzy :)
- 1 żółtko
- 4 płaskie łyżeczki glinki
- przegotowana letnia woda
Bardzo skomplikowane. Wymieszałam żółtko z glinką do jednolitej konsystencji bez grudek, tak, by powstała pasta. Następnie umyłam twarz, przetarłam ją lekko przy pomocy gąbeczek do demakijażu z Rossmana i nałożyłam maseczkę. Potrzymałam dwadzieścia minut i wpłukałam za pomocą letniej wody skorupę, która się zrobiła na twarzy :)
Pod względem wizualnym cera się nie zmieniła. Jednak w dotyku czuję, że jest o wiele gładsza, miękka i... mogłabym powiedzieć, że ciepła. Że składniki odżywcze w niej zawarte pobudziły skórę i żyłki do pracy, została mocno odświeżona, a dzięki żółtku "dożywiona".
Zobaczymy, jak to dalej będzie :) Zdam relację, jak będę w połowie bądź pod koniec pojemniczka :)
Zobaczymy, jak to dalej będzie :) Zdam relację, jak będę w połowie bądź pod koniec pojemniczka :)
Baner do konkursu na Moi&Saya
Pozdrawiam
Zmora
Zmora
Post Scriptum: Wybacznie, zmęczenie po podróży wspaniałym PKP robi swoje... ; )
Gratuluję wygranej w konkursie:)
OdpowiedzUsuńA dziękuję dziękuję :)
UsuńOoooooo, cieszę się, że glinka Ci służy :) I dziękuję za rekomendację :)
OdpowiedzUsuń