Oj, dawno już nie było dnia, który bym w dużej mierze poświęciła włosom. Szkoda mi czasu, a i chęci na eksperymentowanie już dawno minęły :P Mniej więcej poznajdywałam kosmetyki, które mi odpowiadają oraz
Zdjęcie lekko prześwietlone i w ogóle jakoś dziwnie wszystkie parametry są dobrane :/ Przepraszam, jak znajdę wenę, to powalczę z tym złomem :P
Dzisiaj z rana, jak tylko mój Pan Drewniany udał się do domu, ja chwyciłam za butelkę oliwy z oliwek z papryczką chilli i po wlaniu do miseczki z 10ml dodałam do niej 10 kropel maceratu z amli :) Oliwę specjalnie kupiłam na potrzeby olejowania skalpu - użyłam jej dzisiaj pierwszy raz, a już ponad 2/3 butelki poszło na patelnie z potrawami, które od czasu zakupu przygotowałam :D
I tak mieszankę tą potrzymałam koło dwóch godzin na skalpie.
Drugim krokiem było umycie głowy. Zrobiłam to na zasadzie OMO. Odżywka lavery - jej lista INCI jest dłuższa od powieści H. Sienkiewicza, ale uparłam się, że muszę w końcu zużyć kosmetyki z mojej szafy, bo ile je można trzymać? - położona na długość włosów (po zmoczeniu), by zabezpieczyć je przed działaniem środka myjącego.
Skalp umyłam szamponem dla dzieci Bambi - jest to dobry szampon, ale etykietkowy d-panthenol znajduje się na szarym końcu składu, więc Zmora oczywiście dodała go z buteleczki od ZSK ]:->
Po spłukaniu szamponu oczywiście na sam koniec położyłam znów, tym razem na całość włosów, odżywkę z dodatkiem 8 kropel maceratu z amli :) Śmierdzi (O) chemicznie jak cholera, nigdy więcej jej nie kupię, nawet, jakby miała robić tylko za pierwsze O. Znam dużo o wiele lepiej pachnących i mających o wiele lepszy skład odżywek - a ten badziew niemiecki jest przynajmniej o 100% droższy od nich :/
Drugie O pozostało na mojej głowie na godzinę.
Ostatnim krokiem było nałożenie odżywki z Apteczki Babuni z dodatkiem 5 kropel serum dla końcówek i olejku cynamonowego (ten zapach <3). Schnięcie trwa ponad godzinę na pewno - nigdy nie siedziałam ze stoperem czy nad zegarkiem, ale wiem, że środkowa warstwa włosów schnie w zależności od jej dnia kapryśności :P
W trakcie schnięcia czasami (kiedy robię paznokcie) wiąże włosy pod sam koniec w kucyk, a po skończeniu zaczynam kręcić kręciołki :) Najczęściej robię to jednak na rozpuszczonych włosach i najczęściej w dwie strony, po czym powodzenia życzyć, gdy spinam je w kucyk do pracy :D
Włosów nie suszę suszarką od kiedy (nie) pamiętam :P Dwa trzy razy w roku zmusza mnie do tego sytuacja i wówczas wyglądam, jakby mnie jakiś piorun po drodze z suszarki odwiedził :)
I to by było tyle, jeśli chodzi o dzisiejszą pielęgnację włosów :) Nic wielkiego, skromne małe SPA dla nich :) Może podczas następnego wolnego będzie mi się chciało coś więcej wykombinować :)
Pozdrawiam serdecznie
Znarcyziała Zmora :)
Może wypróbuję ten szampon dla dzieci, jeden mam już za sobą, ale był okropny :p
OdpowiedzUsuń