piątek, 30 sierpnia 2013

Eksperyment: domowa wcierka imbirowo-papryczkowa

    Hej dziewczyny :) Cieszę się, że grono moich obserwatorów powoli się powiększa, a posty są przez Was czytane oraz komentowane. Daje mi to wiele satysfakcji i - przede wszystkim - motywacji w prowadzeniu tego bloga. Jeśli wiadomo, że ktoś czyta Twoje wypociny, chce się pisać dalej :)


    Moja mała miłość do imbiru jest znana wszystkim moim bliskim znajomym oraz rodzinie :) Bawarka bez imbiru, to jak tępy nóż - jest, ale można wyrzucić, chyba, że się naostrzy.
    Na samym początku kombinowałam, by zrobić wcierkę domowej roboty z papryczek chilli - chyba wszystkim wiadomo, że potrafią bardzo skutecznie stymulować wzrost włosa :) Jednak przedwczoraj zakupiłam nie tylko papryczki, ale i imbir :) I w ten sposób postanowiłam zrobić domową wcierkę imbirowo-papryczkową. 

Jeśli chcecie znać moje wykonanie 
- zapraszam do dalszej lektury :)


    Wpierw zabrałam się za imbir. Pokroiłam go wpierw w talarki bez wcześniejszego obierania, a następnie pocięłam go w paski, a niektóre w kostkę. Dopełniłam szklankę do 1/2. 
    To samo zrobiłam z papryczkami. W talarki, później na pół razem z pestkami. 
    Dziewczynom, które maja dłuższe, niepomalowane paznokcie, polecam założyć rękawiczki - papryczki bardzo lubią barwić na pomarańczowo paznokcie i naskórek :)


    Następnym moim krokiem było zalanie szklanek wodą przegotowaną :) Do 2/3 3/4 wysokości ; ) I odstawienie do lodówki na 24h. 
    I to wszystko :) Na chwilę obecną zastanawiam się nad dodaniem półproduktów do wcierki. Polecacie jakiś? :)



 A jak u Was wygląda sprawa z wcierkami? Stosujecie je? Kupujecie, czy wolicie coś zmodzić w domu? Macie jakieś ulubione, bez których nie mogłybyście się obyć? 
Czekam na Wasze odpowiedzi :)


Pozdrawiam
Zmora

wtorek, 27 sierpnia 2013

Włosowe inspiracje - długość!

Stan moich włosów znacznie się poprawił, odkąd zrobiłam zamówienie w ZSK. 
    Do Garniera zaczęłam dodawać dwie krople mleczka pszczelego w glicerynie, a na noc nakładać olej lniany z kilkoma kroplami oleju z avocado. Moja cera również się uspokoiła, odkąd używam do porannej pielęgnacji hydrolatu z lipy oraz oleju z nasion malin, a wieczorem oleju konopnego również z lipnym hydrolatem. Jeszcze tylko nie próbowałam płukanki L-cysteinowej, a d-panthenol sięgam sporadycznie do kremu do rąk. Do głogowej butelki już się włamałam - wcale nie był on jakiś efektowny. Ot zerwałam taśmę i tyle -, pachnie cudnie i grzecznie czeka na swoją kolej w użyciu :)
    I odkąd tak moje włosowe życie powoli idzie do przodu, mi znów zaczęły się marzyć długie włosy. Codziennie wieczorem używam 2ml-owej strzykawki, napełniając ją dwa razy, by rozprowadzić bezstresowo po skalpie wcierkę Radicala. I powiem, że jest to o wiele lepszy i szybszy sposób, jak wcieranie przy pomocy opuszków :)

    Zatem dzisiaj chciałabym Wam pokazać garść inspiracji znalezionych dzisiaj, przed chwilą na Stylowych. Na kondycję włosów proszę nie zwracać uwagę. Mi się marzy długość teraz :)

Długie proste :)





Długie kręcone-falowane :)

Te po lewej są BOSKIE :D A pani po prawej jak z bajki :)

A ten kręciołek po lewej - geniusz po prostu :D

    To by było dzisiaj na tyle. Motywuję się, by zrobić wreszcie zdjęcia z moim patykiem. Postaram się w najbliższym czasie coś dodać :)
    I zrobiłam porządek w etykietach! :D Teraz tylko z zakładkami muszę...

Pozdrawiam
Zmora
Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym poście pochodzą ze strony Stylowi.pl

środa, 21 sierpnia 2013

Zakupy w ZSK :)

    Jak wiecznie miałam jakąś wymówkę, żeby odwlec zamówienie w ZSK, to w tym miesiącu się zaparłam, kopnęłam w tyłek i postanowiłam, że nadszedł czas :) Miałam już na oku kilka rzeczy dla włosów, dołączyłam do tego również kilka upominków dla mojej twarzy. Nie przedłużając, chciałabym się pochwalić swoim dość sporym szałem w sklepie Zrób Sobie Krem.pl



Tę część możecie pominąć, bo piszę w niej o doświadczeniu ze sklepem :)

    Zamówienie zrobiłam w dniu 11.08.br. jednak na stronie głównej było zastrzeżenie, że wysyłka będzie najwcześniej zrealizowana w dniu 18.08.br, bo pierdu pierdu, jednak! Prosimy wpisać kod, wówczas rabat 10% na zakupione produkty :) Super! Z chęcią. Zrobiłam zamówienie - bardzo przyjemnie i przystępnie wygląda każda karta strony, zatem nic nie było trudne, nieczytelne czy upierdliwe. Pod koniec podliczenie, wpisanie kodu i potwierdzenie zamówienia.
    No to czekamy :)
    W niedzielę koło ósmej rano wysyłka była gotowa do wysłania, a  w poniedziałek o godzinie 16:49 dostałam maila z wiadomością, że wysyłka jest wysłana. Bardzo miło, że sklep sam z siebie informuje nas o zmianie statusu naszej przesyłki.
    No to czekamy. Miałam nadzieję, że dzisiaj przyjdzie przesyłka, żebym mogła się nią nacieszyć na wolnym i... wyobraźcie sobie moje zdziwienie, jak o 23 czytam sms'a napisanego o 21:23 przez matulę, że "Jestes mi winna 163,42zlp, paczka przyszla :)". No szok! Nie spodziewałam się, że paczka zostanie o takiej godzinie doręczona do domu - złośliwa byłam, wzięłam za pobraniem, żeby kurierowi się chciało wejść po schodach ;] Oni kiedyś śpią? - oraz że w ogóle w jeden dzień przyjdzie do mnie! Łaaaaa :D radość wielka była i do tej pory jest :D Oczywiście przylazłam do domu, oddałam mamusi pieniądze i heeeeeej! Do paczki :D
    Wszystko przyszło tak, jak zamówiłam, niektóre rzeczy zabezpieczone, wszystko w plastikach, nic nie było uszkodzone, schowane pomiędzy chrupki ryżowe, jak ja się śmieję :) Drażni mnie lekko olej w plastikach, jednak rozumiem, że nieekonomicznie dla sklepu byłoby wysyłać je w szklanych (jednak nie można by było doliczyć tego do ceny produktu bądź dać wybór za dodatkową opłatą?)
    Jedyne, co mnie nie zadowoliło, to na stronie jest zamieszczony baner, gdzie znajduje się informacja, że dodają prezent do każdego zamówienia - ponad 150zł to nie jest mało, prawda? :P Owego prezentu nie dostałam, no ale przeżyję jakoś ; )
    
    A po cholerę jasną to wszystko Zmora zamówiła?


    1. Olej z nasion malin NATURALNY - 30ml za 23.80,-
    Zamówiłam go ze względu na moje suchowate, upierdliwe i uparte końcówki włosów. Podobno jako zabezpieczacz bardzo dobrze się sprawdza i zamierzam go wypróbować w tej materii. Poza tym można go stosować na cerę i na resztę skóry ciała - z komentarzy wyczytałam, że bardzo dobrze się sprawdza. Zobaczymy :)





    2. Olej z pestek śliwy NATURALNY - 30ml za 13.98,-
    Moje włosy potrzebują zróżnicowanej "diety", postanowiłam domówić ten olej dla nich, jako urozmaicenie do olejowania na mokro oraz jako drugi zabezpieczacz do końcówek. Na cerę nikt nie pisze, jak działa, zamierzam przetestować :) Podrzucę go również matuli, zobaczymy, jak jej cera zareaguje na taki specyfik.





    3. Olej avocado NATURALNY - 30ml za 5.47,-
    Oczywiście w moim zamówieniu nie mogło zabraknąć tak kultowego oleju włosomaniaczek jak olej avocado :) Nie trzeba nad nim się rozpisywać chyba?



    4. Olej jojoba złoty NATURALNY - 30ml za 11.90,-
    Zamówiłam go do pielęgnacji swoich dłoni. Odkąd pracuję przy naczyniach, dowiedziałam się, że na dłoniach również można mieć zakwasy :D A przy okazji bolą dłonie jak cholera, są wysuszone, prawie jak papier... A z opisu wynika, że dobrze potrafi on nawilżyć takie stany i do masażu się nada...



    5. Olej konopny NATURALNY - 30ml za 5.99,-
    Posiadam cerę mieszaną, jednak z tendencją do niechcianych przyjaciół. Mam nadzieję, że ich się pozbędę na dobre przy pomocy tego oleju :) Wyczytałam również, że bardzo dobry jest on na swąd - rzadko mnie gryzą komary, dlatego ich ukąszenia są bardziej upierdliwe jak dla innych :/




   6. Olej Tamanu NATURALNY - 15ml za 11.99,-
    Zakupiony ze względu na dziwną przypadłość moich stawów - które wykazują raz wrażliwość na wilgotność (tzw. reumatyzm), raz na mechaniczne obciążenie (nie pytajcie się. Za lekkie obciążenie i ból, duże obciążenie - brak bólu....), a jeszcze innym razem na sam fakt istnienia :/ Jestem również szczęśliwą posiadaczką cery naczynkowej i chciałabym zastosować ten olej w celu sprawdzenia, czy podregeneruje on popękane naczynka na polikach. Miejmy nadzieję, że pomoże :)



    7. Hydrolat z kwiatu GŁOGU ORGANICZNY - 75ml za 9.90,-
     Ze względu na chęć posiadania jakiegokolwiek hydrolatu, padło na dwa - z kwiatu głogu (mały sentyment, jeden z moich ulubionych druhów mieszka na ulicy, na której na całej długości rosną głogi :) ). Podobno dobry jest on do suchych włosów, łamiących się oraz do cery upierdliwej... eeee... to znaczy dla cery wrażliwej. 
    Zobaczymy, jak sobie poradzi i czy będę go chciała ponownie :)



    Drugie drzewo, do którego mam słabość :) Czyli de facto brak powodów logicznych dla zakupy tego hydrolatu. Może Wy mi jakiś polecicie? :)

 

    9. 75% D-pantenol w roztworze wodnym - 30ml (34g) za 10.90,-
    Jako dodatek do masek do włosów. Można również dodawać do kremów do twarzy. Ze względu na to, że moja skóra twarzy niezbyt pozytywnie reaguje na dłuższe opalanie - kupiony bardzo za wczasu :D





   10. Mleczko pszczele - 30ml za 6.90,-
    Podobnie jak d-pantenol, będzie wykorzystywane do masek do włosów, oraz do kremów do cery. Zobaczymy, co zdziała :)




    Podobnie jak olej Tamanu - zakupiłam na swoje wspaniałe naczynka na polikach. Szczerze mówiąc jeszcze nie mam pojęcia, jak będę stosować, ale coś wykombinuję :)





    12. Biosiarka - 10g za 4.50,-
    Krem siarkowy bardzo dobrze się sprawdził na mojej cerze mieszanej z tendencją do niechcianych przyjaciół, zatem stwierdziłam, że można zaopatrzyć się na próbę w biosiarkę i wypróbować, jak będzie działać :) Na razie kombinuję, w jakiej formie będę go stosować. Na pewno coś się znajdzie dla mnie :)



    13. Kofeina farmaceutyczna - 30g za 14.75,-
    A to obowiązkowo do płukanek pójdzie :) oraz do kremów. Nie raz nie dwa czytałam o pozytywym działaniu kofeiny na włosy i cerę, zatem musiałam zakupić, żeby osobiście sprawdzić to, czego się doczytałam.




    14. L-cysteina - 10g za 5.90,-
    Podobno zajebiście śmierdzi, ale i efekty są warte męczenia się :) Stosowana będzie do płukanek dla włosów. Do niczego innego na razie nie planuję :)
    PeeS: Jak otworzycie pojemniczek - nie bądźcie jak ciekawska Zmora i nie wdychajcie pyłku, który się uniesie :)




    15. Butelka 125ml rodzaj: spryskiwacz - szt. za 2.75,-
    Przepraszam za to, że ledwo widać butelkę, jednak nie mam już siły robić nowego zdjęcia xD
    Do mgiełek na włosy i wszelkich innych zabaw. Brakuje mi w domu porządnej butelki ze spryskiwaczem i musiałam w owaki się zaopatrzyć.





    Łącznie na to wszystko wydała, jak wcześniej wspominałam - 163.42zł :) Średnio wychodzi 10.70zł za sztukę. W sumie wychodzi dość drogo, ale za to mam pewność, że nie ma żadnego syfu w "dodatku" od sklepu, a i że pochodzenie i jakość jest pewna. Osoby, które kupują w tym sklepie nie narzekają na towar, a i w komentarzach można zobaczyć, że chwalą sobie produkty tej firmy.

 A Wy posiadacie coś ze sklepu ZSK? A może coś byście chciałby mieć? Co to jest / by było?
Macie jakieś swoje tajne receptury na półprodukty? A może nieskomplikowane przepisy wymagające produktu i rozpuszczalnika? 


Pozdrawiam
Zmora

piątek, 16 sierpnia 2013

Wstrętny niemiecki Rossman, dzięki któremu sama sobie nadałam bana na zakupy :D

    Pierwszy miał być post z efektami farbowania moich włosów, jednak dzisiaj z rana nałożyłam sobie na łeb olej lniany i dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że w tym momencie nie zrobię zdjęcia, zamykającego post :D Zatem chciałabym Wam pokazać moje dość spore szaleństwo zakupowe, które dokonało się głównie w Rzeszy, w mniejszej części w Polsce :) Ostrzegam, że sporo tego będzie i dla niektórych zakupoholiczek może to być zdecydowanie za dużo :D

    Jednak zanim przejdziemy dalej, do moich zakupów chciałabym podziękować wszystkim Wam, które dołączyły do grona obserwatorek :D Nawet nie wiecie, jakie jest moje zdziwienie, jak od jakiegoś czasu codziennie wchodzę na bloga i widzę, że grono moich obserwatorów jest coraz większe. Kocham Was za to <3 Dysk do kompa już zamówiłam i jak przyjdzie, będę miała stały kontakt ze światem i wówczas z pewnością ponadrabiam zaległości w czytności Waszych blogów :)

A teraz chciałabym zaprosić Was do lektury dzisiejszego posta :)

    Oczywiście moja kosmetyczka włosowa nie obyłaby się bez tych szamponów i odżywek :) Powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że to jest moje must have kosmetyczne.

    Barwa Naturalna - Szampon jajeczny oraz szampon piwny.
    Nie mam pojęcia, w jaki sposób moje włosy się polubiły z tymi szamponami. Jedyne, co po nich dostrzegłam, że włosy są naprawdę chętne do życia, dobrze się układają, dobrze wyglądają bez układania po suszeniu. Są lśniące, pełne życia, nie puszą się (oczywiście przy odpowiednio zachowanej pielęgnacji :) ). Stan włosów po tych szamponach najbardziej mi odpowiada ze stosowanych dotychczas oczyszczaczy.

    Szampon jajeczny jest przeznaczony dla włosów suchych, farbowanych, zniszczonych zabiegami (fryzjerskimi? Prędzej domowymi :D), które po tym wszystkim wymagają mocnej regeneracji. Proteiny białka przywracają im blask, chronią przed mikrouszkodzeniami. Zaś witaminy jak to witaminy... No po co je żremy, no? :P

    Szampon piwny jest przeznaczony dla włosów matowych, cienkich, suchych i zniszczonych zabiegami. Wyciąg z drożdży piwnych oraz kompleks witamin mają nam odżywić skórę głowy i włosy, nawilżyć, ułatwić ich odbudowę. Przywracają blask, witalność, dodają elastyczności.


Garnier Ultra Doux - Odżywka cytryna i biała glinka oraz odżywka olejek z awokado i masło karite.

    W przypadku szamponów nie bardzo wiem, dlaczego moje włosy się z nimi polubiły, to tak w przypadku tych dwóch odżywek zdaję sobie doskonalę sprawę, jak bardzo mi pomogły w przywróceniu moim włosom blasku, sprężystości, nawilżenia, zrównoważenia łojotoku skalpu, złagodzenia efektu puszapu pod wpływem wilgoci, wygładzenie włosów,  ułatwienie rozczesywania (a raczej brak musu czesania włosów na mokro), ujarzmienie ich i dużo, dużo innych rzeczy mogę powiedzieć na temat tych dwóch odżywek :)
    Cudo, nie odżywki :)

    Odżywka z cytryną i białą glinką jest przeznaczona do włosów z tendencją do przetłuszczania się. Rzeczyście po tej odżywce włosy są lekkie, świeże, uniesione u nasady. Nie rozpiszę się tutaj na temat właściwości glinki oraz cytryny, bo mam małe pojęcie na ten temat. Osoby zainteresowane zapraszam do wujka Google, on będzie z pewnością wiedział :)

    Odżywka z olejkiem z awocado i masłem karite jest przeznaczona dla włosów, które są zmolestowane wszelkimi zabiegami niszczącymi włosy oraz dla włosów, o które kompletnie się nie dbało. Olejek z awokado przywraca włosom blask i inne pierdoły, a masło karite odżywia włosy. Połączenie tych dwóch składników powoduje, że moje włosy naprawdę się ożywiły i nabrały chęci do życia :)


    Teraz dla mnie zupełna nowość, której jeszcze nie używałam, ale skusiłam się na nią dzięki słodkiemu zapachowi kokosa, a dokładnie mowa o
Swiss O Par mleczko kokosowe.
    Nie mam pojęcia, co bym mogła napisać na temat tej odżywki, może po prostu napiszę to, co obiecuje producent?
    Odżywka na bazie nieoleistych emulgatorów z cennego białka mleka i z naturalnego ekstraktu z orzecha kokosowego. Chroni włosy i nawilża. Wybrane składniki dają włosom od cebulek po same końce jednakową opiekę, nowy blask oraz elastyczną sprężystość.
    Stosowanie: Po umyciu rozprowadzić równomienie na włosach, poczekać około dwóch minut i spłukać letnią wodą.

    Jestem ciekawa jej działania. Składu jakiegoś wybitnie świetnego nie ma, jednak zapach kokosa był silniejszy :) Jestem gotowa wykorzystać ją jako pierwsze O w OMO :)

    Pozwoliłam sobie również zakupić próbki w Rossmanie owej odżywki. Zobaczymy, która mi najbardziej przypasuje. Suma suma rum jest pięć wariantów odżywki - kokosowa, z olejem aragonowym, kwiatowo-miodowa, kaszmirowa oraz... nie rozszyfrowałam tej nazwy x.X" Pferdemark. Coś końska. Ale co, to mnie się nie pytajcie x.X"...
    Możecie się na nie popatrzeć na zdjęciu po prawej :)


    I kolejna nowość dla mnie, również zakupiona w Rzeszy. A mowa o
Clairol Herbal Essences bla bla (dalej nie chce mi się pisać...).
    Aksamitna odżywka do włosów o pysznym zapachu malinowym przeznaczona jest dla każdego centymetra włosów. Pomaga odbudować warstwę ochronną włosów. Włosy dzięki temu są mocniejsze, końcówki zregenerowane, a włosy mniej się łamią.
    Lol. Uwielbiam tłumaczenia z niemieckiego na polski :D Nie ma nic lepszego.
    Podobnie jak powyższa odżywka, składu nie ma jakiegoś zachwycającego, jednak skusiły mnie te malinki na opakowaniu :) Tak letnio mi się skojarzyły, a jak teraz otworzyłam sobie ją i poniuchałam, to dawno takiej chemii nie czułam xD Zgłupiałam, że to kupiłam...
    Jako pierwsze O pójdzie :)





    Kolejną zabawką jaką sobie kupiałam, jest
    Herbal Care szampon pokrzywowy.
    Już nie raz się przekonałam, że ziołowe szampony moje włosy nie bardzo chcą lubić, jednak co jakiś czasu muszę je sprawdzić, czy przypadkiem coś im się nie pomieszało i nagle nie zaczną się z nimi przyjaźnić.  
    Szampon przeznaczony do włosów przetłuszczających się, pozbawionych lekkości. Szampon zawiera łagodne substancje myjące na bazie kokosu, szkoda tylko, że owe znajdują się za normalnym SLS :D Ale pic na wodę zawsze udany, prawda? :D Liście pokrzywy zmniejszają aktywnośc gruczołów łojotokowych, a kompozycja mikronizowanych białek pszenicznych (?!?! o.O""") odżywia i odbudowuje zniszczoną strukturę włosów od wewnątrz.
    I ble ble. Sto obietnic. Zobaczymy, co on zdziała. Kiedyś.
    Zastanawiam się, czy nie będzie on w podarce dla mojej koleżanki :)


    I moja nowa miłość, dzięki której zrozumiałam, o co chodziło moim włosom :/
    Olej lniany tłoczony na zimno.
    Ostatni olej, który naprawdę dobrze się sprawował na moich włosach, to oliwa z oliwek kupiona w eko sklepie. Później kupiona w Eko-Wyspie do pięt jej nie dorastała. Później zakupiłam olejek do masażu, jednak okazało się, że on mi sianowaci końcówki. I skończyłam z olejowaniem do zakupu w ZSK. Wówczas urodziło mi się, że może jednak warto zainwestować ponownie w jakiś olej. Oliwa odpadała, ponownie jak olej rzepakowy, jak i olej z pestek moreli. I pomyślunek przeszedł na tory "skoro siemię lniane mi pomaga, to może i olej lniany?". I strzał w dziesiątkę. Już po pierwszym nocnym olejowaniu moje włosy wróciły niemal do normy, wreszcie końcówki przestały sterczeć jak dzikie, zaczęły się układać tak, jak reszta włosów.
    Cud. Nowa miłość <3

 
    I w swojej powolnej miłości do olejków do masażu zaopatrzyłam się w następny:
    Wellness Beauty Olbad vanille & Macadamia.
    Na ten olejek się tylko i wyłącznie zdecydowałam, ponieważ na pierwszym miejscu w składzie posiada Glycine Soja Oil. Pierwszy raz się z takim czymś spotkałam i postanowiłam, że będzie mój :D
    Poza tym posiada niesamowity zapach i stwierdziłam, że jak nie nada się do kąpieli, to na pewno na włosy. Jeszcze nie stosowane, ale z pewnością niedługo będzie :) 

    Poza tym wszystkim zaopatrzyłam się wreszcie w odżywkę do paznokci. Odkąd pracuję w niemcach na zmywaku, to moje paznokcie z tygodnia na tydzień w coraz bardziej opłakanym stanie się znajdywały. Stwierdziłam, że tak nie może być, bo ciało kobiety jest jej wizytówką, a że lubię mieć dłuższe paznokcie, to tym bardziej nie pozwolę sobie na takie cuda na dłoniach. I odkąd zakupiłam sobie odżywkę 8w1 Eveline, to paznokcie powoli wracają do formy :) Do tego jeszcze zakupiłam sobie pilniczek for your Beauty, to już w ogóle moje paznokcie są zadowolone na tyle, ile mogą :)


    Nie będę podsumowywać, ile dotychczas wydałam pieniędzy na zakupy. Kupiłam sobie zeszyt i w niego wklejam rachunki, by pod koniec miesiąca podliczyć, ile poszło geldu na to wszystko. Już się boję :D

 A tym czasem zapraszam na mojego drugiego bloga - Pannę i Pana Drewnianych - gdzie niedługo pojawi się notatka, co takiego sobie kupiłam na targach na TTSR'ach :)
Przy okazji zobaczyłam Głowackiego i zaczęły się wspominki morskich opowieści... :D


Pozdrawiam
Zmora

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Kosmetyczna Armia cz. II - odżywki b/s

    Nadeszła druga część z serii "Kosmetyczna Armia", w której zamierzam podsumować posiadane przez siebie odżywki b/s. Na chwilę obecną posiadam ich pięć i na zdjęciu możecie ujrzeć, co to dokładnie jest.
    Opisy producenta będziecie mogły przeczytać pod zdjęciem :) 


    1. Balsam do włosów nawilżająco-regenerujący z ekstraktem z miodu i proteinami mlecznymi (Rossman, dobre pytanie za ile :P)
    Do włosów suchych i zniszczonych.
    Czerpiąc z tradycji medycyny ludowej i mądrości pokoleń - poznaj sprawdzoną receptę na pielęgnację włosów suchych i zniszczonych.
Miód - działa silnie nawilżająco dzięki wysokiej zawartości cukrów, aminokwasów i witamin.
Mleko - cenne źródło protein mlecznych działających odżywczo, nawilżająco i ochronnie.
Efekt.
Balsam nawilżająco-regenerujący dzięki zawartości składników naturalnych i pielęgnujących działa na włosy odżywczo i poprawia ich kondycję. W rezultacie otrzymasz:
- włosy nawilżone o zdrowym wyglądzie;
- milsze w dotyku i bardziej lśniące;
- łatwe do układania i rozczesywania.


    2. Joanna Naturia z miętą i wrzosem (Nietypowa drogeria, 4,50zł)
    Do włosów normalnych ze skłonnością do szybkiego przetłuszczania się.
    Aktywne składniki naturalne mięta i wrzos.
    Odżywka Naturia powstała w oparciu o starannie dobrane składniki naturalne, które pielęgnują włosy normalne, ze skłonnością do szybkiego przetłuszczania się. Sprawdzona receptura zapewnia włosom zdrowy i piękny wygląd.
Mięta - bogata w olejki eteryczne, działa na skóre głowy chłodząco i odświeżająco, wykazuje właściwości antyseptyczne.
Wrzos - ceniony w pielęgnacji włosów przetłuszczających się, działa przeciwłojotokowo.
Wspaniałe rezultaty:
- włosy mają zdrowy i zadbany wygląd;
- pełne energii, sprężyste i przyjemne w dotyku;
- łatwiej się rozczesują i układają.


    3. Joanna Naturia z miodem i cytryną (Kaufland, 3,99zł)
    Do włosów suchych i zniszczonych.
    Odżywka Naturia powstała w oparciu o starannie dobrane składniki naturalne, które pielęgnują włosy normalne, ze skłonnością do szybkiego przetłuszczania się. Sprawdzona receptura zapewnia włosom zdrowy i piękny wygląd.
Miód - aktywne cząsteczki miodu wnikają we włosy, odżywiają i nawilżają ich włókna.
Cytryna - zawiera cenne witaminy i kwacy owocowe, które działają wygładzająco na łuski włosów.
Wspaniałe rezultaty:
- włosy lepiej nawilżone i odżywione;
- lśniące i przyjemne w dotyku;
- ławiejsze do rozczesywania i układania.


    4. Ziaja odżywka intensywnie wygładzanie (Nietypowa drogeria, 12zł)
    Spray do włosów niesfornych - proteiny jedwabiu, kondycjonery, witaminy.
    Proteinowa odżywka w sprayu z jedwabiem bez spłukiwania.
Działanie:
- nadaje włosom wyjątkową gładkość;
- przywraca im naturalny blask;
- nawilża oraz chroni włosy przed utratą wilgoci.
Efekt:
- lśniące, gładkie włosy;
- łatwe do modelowania.

    5. Mrs. Potter's ekspresowa odżywka wzmocnienie i regeneracja (Nietypowa drogeria, 10zł)
    Włosy osłabione i wypadające.
    Ekspresowa odżywka z ekstraktem z imbiru i D-pantenolem.
    Pragniesz dbać o zdrowy wygląd swoich włosów dzień po dniu, ale brakuje Ci czasu? Odżywka w sprayu Mrs. Potter's to odpowiedź na potrzeby Twoich włosów.
Działanie: Odżywka do włosów osłabionych i wypadających zawiera ekstrakt z imbiru, który wzmacnia cebulki włosów i przeciwdziała procesom starzenia się skóry głowy oraz D-pantenol wspomagający odbudowę struktury włosów. Składniki pielęgnujące w odżywce ułatwiają rozczesywanie i stylizację włosów, nie obciążając ich.
Efekt: włosy są wsmocnione i nabierają zdrowego wyglądu.


  Na razie nie mam żadnego ulubieńca, chociaż duże szanse na to ma ostatnia, piąta odżywka od Mrs. Potter's. Ach ta miłość do imbiru <3 
A Wy macie jakiś swoich ulubieńców? O której odżywce chciałybyście przeczytać recenzję? :) 




Pozdrawiam
Zmora

niedziela, 11 sierpnia 2013

Pierwsze zamówienie w ZSK oraz nowa-stara zabawka do włosów :)

Zawsze musi być ten pierwszy raz.

    No i u mnie nastał kolejny, a dokładniej - pierwsze zamówienie na Zrób Sobie Krem! :D Zamówiłam sobie kilka rzeczy i już nie mogę się doczekać, aż mi przyjdą :) Jak dostanę do swoich łapek, to wraz ze zdjęciami pochwalę się, co tam wymodziłam :)

    I tak z innej beczki - jeśli planujecie zakupy w tym sklepie, to uprzejmie donoszę, iż do 18 sierpnia jest rabat 5% na zamówienie :) Zatem - do boju! :D

    A tak na marginesie chciałam się pochwalić swoim nowym "nabytkiem", który stworzył specjalnie na moje zamówienie Pan Drewniany - nazywam to igłą. Albo patykiem. Oczywiście do włosów :) Wreszcie jestem w stanie utrzymać swoje kłaki w całości przez te kilka godzin pracy, jak nie mam czasu na ich poprawianie co 5 minut (niestety gumki u mnie się nie sprawdzają. Ani spinki...).
     Patyk zrobiony - z tego, co widzę - z drewna bukowego. Rowki na długości części roboczej mają zapobiegać wyślizgiwaniu się z włosów - działa! - a całość jest jedynie wygładzona papierem ściernym, nielakierowana. Jak zależy mi, żeby bardzo dobrze trzymał się na włosach, wystarczy, że zwilżę jego powierzchnie, co powoduje napęcznienie włókien i zwiększenie chropowatości powierzchni. Cudo <3
    Jak widać, jest długa na 20cm, co daje dość sporą powierzchnię roboczą :) Jak znajdę kilka chwil wolnego czasu to osobiście zrobię sobie taką drugą, krótszą, a Pan Drewniany już ma projekt na inną spinkę. Już nie mogę się doczekać ujżenia wykonania :D

Ach. I zapraszam na mojego drugiego bloga, którego powoli ogarniam - Panna i Pan Drewniani :)


A dzisiaj piosenka zasłyszana w pracy w radiu, w języku w którym Zmora powoli zaczyna się porozumiewać z resztą zespołu :)

Pozdrawiam
Zmora

Polub mnie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...