wtorek, 26 lutego 2013

Garnier Awokado i masło karite + skrobia ziemniaczana :)

    Przepraszam, że tak długo nie było notki, ale net mi przeokrutnie zmulał, a do tego nałożyło mi się kilka imprez do organizacji i musiałam ograniczyć swój czas tutaj. Do tego uparłam się jak osioł, że ta notka ma być następną, którą dodam na bloga, a zdjęcia tak opornie się ładowały, że dopiero teraz je zdołałam wrzucić (w sumie miałam cierpliwość w czekaniu, aż się załadują).

    Jednak przechodząc do sedna notki...
    Zapewne wiele dziewczyn czytało post u BlondHairCare o mące ziemniaczanej w pielęgnacji włosów. Nie byłabym sobą, gdybym i ja nie spróbowała jej pomysłu :) 
    Przepis jest... no... banalny. 
  • 1 łyżeczka skrobi ziemniaczanej
  • 2 łyżki odżywki bezsilikonowej
  Łaaaaał. Udało się! Dodałam zdjęcie po godzinie! :D

środa, 20 lutego 2013

Włosowe inspiracje - kondycja

    Po poście z masłem napadła na mnie potrzeba kolejnej dawki włosowych inspiracji. Dodatkowo od nałożenia Biovaxu na głowę dalej walczę z moimi końcówkami i powoli, dużymi krokami zbliżam się do czasu, gdzie w końcu zadecyduję, czy pójdą one do ścięcia, czy jednak uda się z nich coś wycisnąć :)
    Pamiętam, że jako dziecko miałam długie włosy niczym nie maltretowane. A szopa i tak była :D A teraz moim celem jest, by włosy były w takiej kondycji:



wtorek, 19 lutego 2013

Perfecta SPA - Ujędrniające masło do ciała czekolada + olejek kokosowy




    Tak. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić siostrę cukrowego peelingu czekoladowego, którą miałam w nadziei używać w duecie z wcześniej wymienionym kosmetykiem. Zakupiony został w tym samym czasie, w tym samym sklepie, stojąc obok siebie :) Nawet chyba ceną za bardzo się nie różniły, bo jak wpadłam do Natury, by zakupić drugie opakowanie peelingu, to Zmora, sierotka pierwsza klasa, chwyciła za - tak, zgadłyście! - chwyciła za drugie opakowanie masła i zadowolona dokonała zakupu. Dopiero w domu zobaczyła, co tak naprawdę wzięła... Pozostawmy to bez komentarza z mojej strony :D

niedziela, 17 lutego 2013

Perfecta SPA - Cukrowy peeling do ciała czekolada + olejek kokosowy


    Tak to już u mnie bywa, że w pewnych okresach czasowych mam swoje manie. Już od technikum co roku łapie mnie szajba na punkcie kwiatków na początku roku. Z biegiem czasu zaobserwowałam, że wynika to dzikiego, niemego wewnętrznego głosu, który w ten sposób oznajmia mi, że niedługo będzie... wiosna.
    Podobnie mam z zakupami. Wielkie zakupy zawsze przypadały na koniec wiosny, wczesne lato. Być może brało się to z podświadomości, że jest to ostatni dzwonek, by przysiąść sumienniej do codziennej pielęgnacji ciała "bo niedługo lato"... I ten peeling znalazł się na półce w łazience wczesnym latem. Włóczyłam się po drogerii sama nie wiedząc za czym i trafiłam na niego. Bez dłuższego zastanowienia wrzuciłam go do koszyka i wsio do kasy.
    W domu wpadłam w zachwyt i po kilku dniach używania stwierdziłam, że dokupuję drugie opakowanie. I po kilku przygodach zakupiłam :) Po jakimś miesiącu peeling poszedł w odstawienie - najzwyczajniej w świecie nie miałam ani czasu ani ochoty go używać, tym bardziej, że używałam go w duecie z masłem z tej samej serii, ale o nim innym razem.
    Można go zakupić w drogerii Natura za jakieś 12zł/225ml. Nie przyglądałam się po innych sklepach czy są. Ale zapewne są, bo masła rzuciły mi się w oczy np. w Rossmanie ; ) A nie sądzę, by sprzedawali je solo.


czwartek, 14 lutego 2013

Maseczka na twarz, szyję i dekolt z kozieradki - niewypał pierwsza klasa :D

   Niestety w moim przypadku tak bywa, że jeśli duże grono osób coś wychwala, zachwala i poleca - u mnie to jest niewypał pierwsza klasa. Dotyczy to wszystkiego: filmów, książek, seriali, potraw, kosmetyków, sposób nauki czegokolwiek... no niewypał jak w mordę strzelił. Można by było pomyśleć że tak zachwalana rycyna czy szampon babydream pomogą mi w pielęgnacji ciała - NIE-WY-PAŁ! ;/
   Ostatnio w blogosferze zaczęła się nowa era, która nazywa się kozieradka. No i ja nie chciałam być gorsza i postanowiłam wejść między wrony. Polazłam, zakupiłam, pachnieć nie pachniała... ale może zacznijmy od początku.

   Już od dłuższego czasu szukam maseczki na twarz, która działałaby ogólnie na kondycję cery - wągry, zaskórniki, szybsze gojenie ranek, zagęszczenie/przyrost włosów (brwi i rzęsy), wyrównała koloryt cery... wiadomo, nie ma tego wszystkiego dzięki jednemu składnikowi. Dlatego Zmora kombinowała.

   Metodą prób i błędów.
   Najpierw wypróbowałam samą samiutką kozieradkę. Tj. wymieszałam z sobą łyżeczkę proszku i dwie łyżki przegotowanej wody. Wszystko ładnie się zmieszało, powstała ślazowa, grudkowata maź (tego drugiego nienawidzę) i nałożyłam to na 15 minut na twarz, po czym zmyłam wodą. Okazało się, że sama kozieradka jest dla mnie be, stwierdziła, że będzie mnie skubana uczulać. Powstały przepiękne wypieki, miejscami zaczerwienienia - "co to to nie, tak się bawić nie będziem koleżanko" stwierdziłam.

   Drugie podejście wyglądało następująco:



poniedziałek, 11 lutego 2013

Włosowe inspiracje - kolor

    Będę dzisiaj podcinać włosy. Widać w metamorfozie włosów, gdzie zaczyna się warstwa niemaltretowanych prostownicą, piankami, lakierami i farbami włosów. Sama maltretowana warstwa optycznie na co dzień prezentuje się znośnie, jednak pod opuszkami palców wyczuwam ich suchość. A że od ostatniego podcinania mi podrosły już wystarczająco - dzisiaj bądź jutro będzie kolejne ciach.

    Jednak nie o tym chciałam pisać. Często przeglądam blogi włosomaniaczek i czasami widzę ich inspiracje włosowe. I porady, jak samą siebie motywować do dalszego dbania i zapuszczania włosów. I mnie dopadło, i ja zaczęłam obserwować swoje włosy, jak reagują na poszczególne odżywki, szampony, wcierki, zapisywać sobie zdjęcia dziewczyn, których włosy mi się podobają.
    Mając teraz wybitnie miesiąc Bad Hair Month (który wciąż trwa ;/ ) - nie wiem, czy to jest pomocne. Przeglądając zdjęcia jeszcze bardziej niż zwykle irytuję się na swoje włosy, mam ochotę je w diabli ściąć, klnę na nie jak nigdy dotąd. Jednak świadomość, że mimo wszystko dążę do tego, co widzę na zdjęciach: można powiedzieć, że mnie motywuje...

    W sumie swoje inspiracje mogę podzielić na cztery grupy: kolor, długość, kondycja i typ. I dzisiaj chciałabym się zająć tą kolorystyczną, bo w sumie chodzi już za mną farbowanie włosów od października, a do tej pory nic z tym nie zrobiłam. Może z tego wynika moja frustracja dotycząca włosów - potrzebuję zmian, ale nie widzę koloru, który bym chciała widzieć na swojej głowie.
    Wracając jednak do inspiracji włosowych... Jest ona bardzo rozwlekła, od blond do ciepłych brązowych, często można u mnie znaleźć kolory, które w ogóle nie są maturalne. Czarne włosy już mi się przejadły i szczerze mówiąc to z perspektywy czasu stwierdzam, że nigdy mi się nie podobało :P
Tak wyglądają moje kolorystyczne inspiracje:



Veni, vidi, vici.

    I w ten oto piękny sposób, Zmora przyzwyczajona do mylogowania, po 7 dniach (jak to Biblijnie brzmi :D) ogarnęła (vici!) blogerowy szablon i zabiera się do postowania :)
    Czemu wybrałam blogger? Bo moda na myloga już dawno minęła i widzę, że teraz głównie bloguje się tutaj. To i ja nie będę gorsza, w końcu wchodzę między wrony, no to muszę trochę jak one pokrakać :)
    Poza tym o wiele łatwiejsza będzie komunikacja międzyblogowa - no nie da się ukryć.
    A tres, to mylog coraz bardziej udziwnia zarówno w szablonach jak i notkach, co mi się nie podoba i uznałam, że całokształtem będzie mi tutaj łatwiej, niż tam. Takie trzy argumenty na zmianę serwisu :)

    O blogu coś zapewne chciałybyście wiedzieć...
    Wpierw miałam zamiar prowadzić bloga o tematyce typowo włosowej. Jednak po tych siedmiu dniach zmieniłam zdanie i będę tu pisała ogólnie o moich metodach dbania o ciało, zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie. Uznałam, że nie tylko włosy są wizytówką kobiety, lecz całe ciało. Panowie już odpowiednio o to zadbali na przestrzeni wieków :)

    Kilka słów już rzekłam... i tym czasem pozwólcie, że w dalszym ciągu będę ogarniać blog.
    Ciao dziewczyny :)

Polub mnie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...