środa, 12 czerwca 2013

2# Motywacje do ćwiczenia i tysiące wymówek :)

    Chciałam zacząć kolorówkę od swojego ukochanego lakieru, jednak zapomniałam, że kabelek od aparatu dałam znajomemu i nie mam jak wgrać zdjęć na laptopa (Geniusz Sklerotyk zacznę się nazywać...). A że ostatnio naszła mnie mania ćwiczenia letniego...

    Nie raz, nie dwa oglądamy zdjęcia dziewczyn, którym zazdrościmy ciała. Jednak najczęściej te dziewczyny nie siedziały i pachniały, tylko ciężko ćwiczyły, by osiągnąć taką sylwetkę i zapewne po dzień dzisiejszy ćwiczą, by ją utrzymać :)
    Jednak jak zwykle tysiące wymówek, czemu nie chce się ćwiczyć. Bo nie ma z kim (ja mam lustro :D. Kota. Siebie...), bo nie mam czasu (ale dupskiem przed telewizorem usiąść to jest czas), bo nie lubię ćwiczyć (a próbowałaś znaleźć coś dla siebie?) i tysiące innych wymówek, które nie są wymówkami.

    A miały być po prostu zdjęcia...

Nie chce mi się ćwiczyć, bo nie widzę efektów.
    Mało osób (w tym ja) ma motywację do ćwiczenia, gdy przez pewien okres czasu coś robi i nie widzi efektów. Jednak czasami warto się zastanowić, gdy efektów naprawdę nie widzimy: albo źle wykonujemy ćwiczenia, albo... nasze ciało jest już dostatecznie dopieszczone, że nie będzie lepiej wyglądało (jeździsz na rolkach? Rowerze? Może codziennie biegiem lecisz do pracy, bo co ranek zasypiasz?). Jeszcze pojawia się trzecia ewentualność (takie przemyślenia laika ćwiczeniowego, który co roku dobiera się do ćwiczeń i nie widzi za bardzo efektów), że może ćwiczenia, które wykonujesz, są źle dobrane pod Twoje ciało. Mięśnie również przyzwyczają się do wykonywanych sekwencji ruchów przez co nie mają początkowego wysiłku = efektom i w ten sposób znajduje się już czwarty powód, dla którego możesz nie widzieć fizycznych efektów swojego wysiłku. I szkoda, że większość osób w trakcie ćwiczeń spogląda tylko na fizyczny wygląd, bo duchowo, gdyby się nie zadręczały, że nic nie widać, to z pewnością by zauważyły zmiany, które zaszły w psychice i ruchach.
    Jednak oczywiście po tygodniu/dwóch/miesiącu ćwiczeń wszystko jest rzucane w cholerę i nie zauważamy różnicy, przejmując się wyglądem...
    ALE!
    Często zapominamy, że swoje ciało oglądamy codziennie w lustrze. Po każdych ćwiczeniach maniakalnie lecimy do lustereczka z niewypowiedzianym na głos pytaniem "widać coś, widać?!". ŹLE. Zrób sobie zdjęcie. Jak dziewucha powyżej. Jak dziewucha poniżej. Zapewniam Ciebie, że ona również nie widziała natychmiast efektów swojej pracy. Jednak jeśli po dwóch miesiącach zrobimy drugie zdjęcie i dostawimy je do siebie - na pewno zauważymy :)
    Nie widzisz różnicy - zapomnij o wadze. Nie waż się - to jest zgubne. Podczas ćwiczeń spalamy tkankę tłuszczową, a tkanka mięśniowa dzięki ćwiczeniom zbija się i/lub rozwija (zależy od organizmu, ćwiczeń, diety, ble ble. Mój kot właśnie zabił muchę.). Polecam mierzenie się. Oczywiście widać, że w przypadku zdjęć powyżej nie może być mowy o takich różnicach, tak jak w zdjęciu poniżej. Liczcie się z tym.
    I pojawia się następna sprawa, o której warto powiedzieć - nie każdy organizm jest taki sam. A co za tym dzie - jedne dziewczyny będą szybciej się męczyć, drugie wolniej. Polecam, byście swoje początki z ćwiczeniami zaczęły od wzmocnienia mięśni poprzez (prawie - jak uważacie za słuszne) codziennie wykonywanie w różnej kolejności sekwencji wybranych ćwiczeń - 30 pajacyków, 20 przysiadów, 10 pompek, 40 brzuszków, 20 potrójnych skłonów. Coś, co wzmocni Wasze ciała i przygotuje do większego wysiłku. Gdy od razu przejdziecie do np. tego, to gwarantuję Wam, że nie dacie rady poprawnie całego układu wykonać :) Ja mam problemy i zapewne wiele innych dziewczyn, które dopiero zaczynają swoją przygodę z ćwiczeniem.
Pamiętajcie, że jak podejmiecie się tego etapu, to nie chcemy widzieć konkretnych efektów ćwiczeń, tylko przygotować ciało do ćwiczeń, które dadzą konkretne efekty.
    Znajdźcie sobie przyjemny układ do ćwiczenia (polecam ten, sama z nim na początku ćwiczyłam), który pozwoli Wam rozruszać ciało bez bezsensownego wymęczania. Jak uznacie, że te ćwiczenia już nie wystarczają i chciecie więcej - szukajcie i ćwiczcie! :)

Nie ćwiczę, bo nie mam warunków w domu.
    I w tym momencie najchętniej bym udusiła, patelnią przez łeb zdzieliła. Oczywiście, że masz warunki w domu. Chyba posiadasz ręcznik, karimatę/dywanik, butelkę wody, łóżko i więcej miejsca, niż m² wolnej przestrzeni w swoim domu. Jeśli tak, to bomba! Już masz zaczątek swojego miejsca dla poprawy sprawności fizycznej!
    Nie wierzę, że w domu nie może być miejsca, do najprostszych  ćwiczeń. Nie wierzę, że nie jesteś na tyle kreatywna/wny, by nie znaleźć sobie domowych zamienników dla hantelków, karimaty, podestu czy ekspandera.
    Nawet na sam początek, jeśli przymierzasz się do biegania, to zwykłe trampki do lasu wystarczą i szkolne spodenki na wf. Naprawdę, warunki do ćwiczeń masz zawsze :)

Nie ćwiczę, bo moje ciało mi się podoba.
    Jednak przebiegnę się 100 metrów i myślę, że wypluję płuca i nakryję się kopytami. Uwierz mi, nawet jak jesteś zadowolona ze swojego ciała, to warto je ćwiczyć. Chociażby ze względu na wzmocnienie ciała. A nuż zauważysz, że po miesiącu z brzuszkami Twój brzuch ma seksowny zarys kaloryferka? :) A po 100 metrach dalej wypluwasz płuca, ale kopytami to już niekoniecznie musisz się nakryć? :)
    Mało osób zdaje sobie sprawę w jaki sposób codzienne, nawet 10 minutowe ćwiczenie potrafi wzmocnić układ krwionośny czy odpornościowy (dla zainteresowanych podaję linki).
    Ciało się podoba, ale wnętrza nie widzisz ; )
    Spodobał mi się ten układ treningu cardio :) Mel B ma jeszcze kilka fajnych treningów, które polubiłam :)

Nie ćwiczę, bo nie lubię ćwiczyć.
    Fakt. Moje ćwiczenia gimnazjalno-technikalne opierały się głównie na grach zespołowych, których ja osobiście nie cierpię do tej pory.  Jeśli mam brać udział w czymś, co jest zespołowe, to krew mnie zalewa i odchodzę na bok, tłumacząc się swoimi wiecznie problematycznymi kolanami (nie wiadomo co z nimi jest i dalej jest z nimi problem).
    Często gęsto nauczyciele nie mając pomysłu, co zrobić z dzieciakami na wfie, po prostu idą na łatwiznę i wymyślają na bierząco jak leci. A pod koniec semestru trzeba przecież mieć jakieś oceny, prawda? I zaczyna się jazda. Po pół roku grania tylko i wyłącznie w kosza/siatkówkę - bieg na 50 metrów. Bieg na 100 metrów. Bieg na kilometr. Rzut piłką lekarską. Skok w dal z miejsca. Skok w dal z rozbiegu. Kozły, przewroty, stanie na rękach... No multum zaliczeń wymyślał mój nauczyciel. I widziałam, jak rówieśnicy się wściekają, bo przecież nie ćwiczyli tego i mieli złe oceny. Ale nauczyciel miał oceny i czyste sumienie...

Nie ćwiczę, bo nie mam motywacji.
    Jeśli nie ma się motywacji, to pora ją znaleźć. We wszelaki sposób można ją "pobudzić" - oglądając film z aktorką która ma tak boską figurę, że aż jej zazdrościmy. Zdjęcia dziewczyn w internecie, gdzie rzeczywiście mają takie fajne ciało. Jakaś fajna bluzka bądź bardzo seksowna sukienka jest zbyt obcisła i nie wyglądamy w niej dobrze. Nasza kondycja pozostawia wiele do życzenia. Coraz częściej bolą nas plecy, bo siedzimy te "x" godzin przed komputerem ;>
    Osoby, które twierdzą, że "nie ćwiczę, bo moje ciało mi się podoba" - zapraszam do ponownego przeczytania mojej powyższej wypowiedzi.
    A teraz odpowiedz sobie szczerze - nie chciałabyś tak wyglądać przed swoim chłopakiem, jak ta pani na zdjęciu obok? :) Ja bym chciała... więc ćwiczę.

Nie ćwiczę, bo nie mam z kim.
    A przepraszam, a ćwiczysz dla siebie czy dla kogoś? Ja rozumiem, że łatwiej się ćwiczy z kimś - nie biegnie się samemu przez tą cholerną plażę, możesz z kimś pogadać podczas rozgrzewki - i przede wszystkim: jest osoba, dzięki której przełamiemy pierwsze lody, tj. wyjście z domu (wspaniałe lenistwo i bojaźń wyjścia do ludzi już ćwiczących). Jednak nie można ograniczać się do koniecznego towarzystwa drugiej osoby, bo w ten sposób nigdy nie wyjdziesz z domu. Albo nie będziesz wychodził, jak drugiej osoby nie będzie.
    A co jak co, ale ćwiczenia na świeżym powietrzu (nie w mieście...) są najlepszym, co może być dla naszego organizmu :) A my sami będziemy mniej zmęczeni, jak po ćwiczeniach w domu i o wiele bardziej usatysfakcjonowani.

Dzisiaj nie ćwiczę, bo brzydka pogoda/mam okres.
    Może i brzydka pogoda. Może i pada. Może i wieje i wkurza to jak cholera. Ale odpowiedz sobie szczerze - nie pójdziesz do pracy, bo brzydka pogoda? Zrezygnujesz z czegoś, co lubisz dla tak błachej wymówki? Co do okresu to ja wiem, że niektóre dziewczyny szczególnie go przeżywają (ja sama nie mam z nim lekko), jednak daję radę i ćwiczę. W trakcie ćwiczeń podbrzusze nie boli, ale po boli tak samo... Mam nadzieję, że z czasem to się zmieni :)

Nie ćwiczę, bo genetycznie jestem gruba.
    A ja genetycznie jestem bardzo złośliwą istotą, która rzadko co kiedy potrafi być miła. Ale patrz! Udaje mi się i to nawet często ; )
    Kolejna wymówka, by uniknąć ćwiczenia. W internecie można znaleźć wiele przykładów na to, że genetyka nie ma tutaj nic do rzeczy, tylko... lenistwo.
    Jeśli nie weźmiesz się za siebie, to się nie przekonasz. A chyba watro być zadowoloną i dumną ze swojego ciała?


    Wymówki, wymówki, wymówki. Można by wymieniać na pęczki każde tłumaczenie "nie ćwiczę, bo..." :) Jednak sama wzięłam się za wsiarz i zaczęłam wreszcie z sobą coś robić. I pomimo, że nie widzę jeszcze efektów, to czuję się inaczej - bardziej lekka, sprężysta, zadziorna. Bardziej... seksowna.
    Dużo również daje mi przeglądanie zdjęć dziewczyn. Pomimo, że wiem, że ja takiej sylwetki nie będę miała, to mogę być na równi seksowna, gdy zgubię kilka gram tu i tam, a przy okazji mięśnie nie będą przy chodzeniu latały jak galareta, tylko będzie widać, że są "zadbane" :)




Jeśli cały czas będę ćwiczyć, to mam budowę bioder jak ta dziewczyna i będę właśnie tak wyglądać.
Motywacja chyba jest? :)

  A u Was jak to wygląda z codziennym ruchem dla zdrowia? Ćwiczycie? Biegacie? Macie jakiś swój układ, ulubione treningi? 
 Podzielcie się swoim doświadczeniem :) 

Pozstaram się od znajomego ściągnąć kabel...

Pozdrawiam
Zmora

1 komentarz:

  1. cwicze od 2 tygodni ;) ale niewiem czy dobrze wykonuje cwiczenia ;[ cwicze z chodakowska ewa ;D skalpel 1 i wyzwanie ;)

    OdpowiedzUsuń

Polub mnie :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...