Kilka dłuższych dni mnie nie było i chciałabym Was bardzo przeprosić za to. Jednocześnie chcę bardzo, ale to bardzo podziękować osobom, które coraz liczniej zaczynają obserwować mojego bloga :) Dzięki temu wiem, że mimo wszystko ktoś tutaj zagląda i czyta moje wypociny - zamierzam tym samym się odwdzięczyć, bo ostatnimi czasy zaniedbałam Wasze blogi i najwyższy czas nadrobić zaległości :)
Jeśli wejdziecie do mnie na profil, zobaczycie, że zaczęłam również prowadzić inne blogi - serdecznie na nie zapraszam :)
A teraz pozwolę sobie pochwalić się zdobyczami z minionego tygodnia. Kilka groszy się znalazło i udało mi się wreszcie nabyć kilka rzeczy, a niektóre - a w sumie większość :D - to są dla mnie całkowite nowości :)
Jak zobaczycie, nie były to tylko zakupy dla włosów, ale dla całego ciała :)
Jeśli wejdziecie do mnie na profil, zobaczycie, że zaczęłam również prowadzić inne blogi - serdecznie na nie zapraszam :)
A teraz pozwolę sobie pochwalić się zdobyczami z minionego tygodnia. Kilka groszy się znalazło i udało mi się wreszcie nabyć kilka rzeczy, a niektóre - a w sumie większość :D - to są dla mnie całkowite nowości :)
Jak zobaczycie, nie były to tylko zakupy dla włosów, ale dla całego ciała :)
1. Olej rzepakowy ( 9zł EkoSklep ).
Kupiłam go ze względu na cenę - już poszedł w ruch i już od czterech dni połowa z niego wylądowała w butelce po oliwie z oliwek wraz z imbirem i goździkami, i tworzy się oleisty wyciąg na zimno, który moje włosy w tym połączeniu uwielbiają.
Wcześniejsza wersja wyciągu to oliwa z oliwek + imbir + goździki.
2. Lady Speed Stick wild freesia ( 6.99zł Rossmann ).
Dezodorant damski, jak na razie mój ulubiony. Nie wywołuje u mnie podrażnienia, brudzi ciuchy, ale to jak się śpieszę i źle założę na siebie koszulkę ; )
Wcześniej miałam inną wersję, ale nie pamiętam jaką.
3. Isana BodyCreme z masłem shea i kakao ( 9,99zł Rossman ).
I rozpoczynam swoją przygodę z kremowaniem włosów :) Tylko muszę u Was znaleźć post, jak konkretnie to nakładacie i będę miała bazę :) Później na pewno ewoluuje to w inny sposób użytkowania i z pewnością się z Wami podzielę :)
I rozpoczynam swoją przygodę z kremowaniem włosów :) Tylko muszę u Was znaleźć post, jak konkretnie to nakładacie i będę miała bazę :) Później na pewno ewoluuje to w inny sposób użytkowania i z pewnością się z Wami podzielę :)
Już od dawna na niego się czaiłam, z tym, że nigdzie w Świnoujściu nie można go dostać. Jednak kochana Daria jechała do Szczecina i dla niej żadnym problemem nie było wstąpić do Drogerii i kupić owo chwalone przez dziewczyny tusz :)
5. Mrs. Potter's balsam świeżość i lekkość (7,99zł Tesco ).
Będąc w Goleniowe z babcią oczywiście nie mogłam sobie odpuścić okazji kupienia czegokolwiek kosmetycznego, co nie było w zasięgu moich łapek tutaj na miejscu :) Niestety nie mieli dużego wyboru jeśli chodzi o balsam, bo ledwie były dwa (drugi już nie pamiętam jaki) i ten.
Używam go w połączeniu z sokiem aloesowym :)
6. AloeVITAL Sok z aloesu z miąszem (17,99zł EkoSklep)
Sok zakupiony dzięki postowi Meracji, jednak stwierdziłam, że nie będę go wykorzystywać tak jak ona, tylko najzwyczajniej w świecie będę go mieszać z odżywkami, balsamami czy maskami do włosów. Jednocześnie zastanawiam się nad zaczęciem piciem soku, jednak... czy jest mi to potrzebne? :)
7. Szminka PAESE nr. 13 (21zł Jakiś sklepik)
Już od dawna chodziło za mną, by wreszcie zainwestować w swoją pierwszą (tak, dobrze czytacie - Zmora nigdy nie posiadała niczego do barwienia warg) szminkę do ust. Kolor jest nudnawy, pastelowy, pudrowy bym powiedziała, jednak wspólnie ze sprzedawczynią uznałyśmy, że ten kolor będzie mi pasować - a od zawsze wybierałam pastelowe kolory i widzę, że jednak od nich się nie uwolnię.
Bo na celowniku była czerwona szminka :)
8. Catrice lakier 06 Oh my gooldness! oraz C05 Doris'Darling ( 7,29 zł - Natura ).
Widząc obydwa lakiery na przecenie nie mogłam sobie odmówić, by je kupić :) Fakt faktem maluję paznokcie tak diabelnie często, żeby nie za często, ale zawsze jakiś się przyda :)
7. Bliżej Natury Szampon różany (3.50zł Kiosk)
Do kiosku się udałam chwilę przed dokonaniem zakupu szminki. I na szampon zwróciłam uwagę tylko i wyłącznie dzięki jego kolorowi. Uznałam, że cena nie jest powalająca i postanowiłam go zakupić (zaczynam zakupywać szampony tylko i wyłącznie w kioskach :D). Zobaczymy, jak się spisze w duecie z poniższym szamponem.
8. Blue Szampon z czarną rzepą (3.50zł Kiosk 2)
Ten szampon zakupiłam wcześniej, niż powyższy. Zauważyłam, że już posiadam końcówkę jajecznego szamponu (niedługo recenzja :) ) i dobrze by było coś nabyć. W tym przypadku miałam do wyboru szampon z chmielem, rumiankiem, jakimś zielskiem (chyba skrzypem) i rzepą.
9. Gloria Woda brzozowa (5.50zł Kiosk)
Tak jak przy 7ce - chciałam tylko chusteczki, a wyszłam jeszcze z szamponem i wodą brzozową. Zakupiłam ją, bo widziałam, że wiele dziewczyn ją jako wcierkę stosuje. Ja nie zamierzam inaczej, z tą różnicą, że ją będę używać po każdym myciu :)
10. Oriflame Tender Care Cherry Protecting Balm (od ojca :) )
Ojciec witając do kraju nie zapomniał o mnie :) Przywiózł mi z Irlandii kilka opakować mojego ulubionego i niezawodnego jak dotychczas balsamu do ust. A w śród nich znalazła się nowość dla mnie - balsam o smaku (jak można tak to nazwać :D) wiśni :) I jak ręką odjął, pożegnałam spierzchnięte i wiecznie suche usta :)
I na koniec mój kochany, prywatny błazen, bez którego nie wyobrażam sobie domu :)
Nazywa się on Ryszarda.
Imię swe piękne posiada dzięki geniuszowi babci - w moich planach miał on posiąść skromne imię Felix, które z łaciny mówiło by o nim "szczęśliwy". Trzeba przyznać, mój wybór byłby bardzo trafny: ledwieśmy uratowały go od bardzo nieprzyjemnej śmierci tz. niewydolności nerek (kastraty - podobno - bardzo często dopada ta przypadłość po pozbawieniu ich 100% męskości).
Pajac kochany tutaj bardzo zainteresowany imbirem, próbuje mi go podharcerzyć, ale niestety nie uszło to mojej uwadze i plan się nie udał :) Cholera :D
A teraz przepraszam, ale jestem piekielnie zmęczona po tym tygodniu i zamierzam udać się na spoczynek. Was zacznę nadrabiać dopiero we wtorek (bo dopiero wtedy będę miała czas :D). Zatem ode mnie dobranoc :)
Już od dawna chodziło za mną, by wreszcie zainwestować w swoją pierwszą (tak, dobrze czytacie - Zmora nigdy nie posiadała niczego do barwienia warg) szminkę do ust. Kolor jest nudnawy, pastelowy, pudrowy bym powiedziała, jednak wspólnie ze sprzedawczynią uznałyśmy, że ten kolor będzie mi pasować - a od zawsze wybierałam pastelowe kolory i widzę, że jednak od nich się nie uwolnię.
Bo na celowniku była czerwona szminka :)
8. Catrice lakier 06 Oh my gooldness! oraz C05 Doris'Darling ( 7,29 zł - Natura ).
Widząc obydwa lakiery na przecenie nie mogłam sobie odmówić, by je kupić :) Fakt faktem maluję paznokcie tak diabelnie często, żeby nie za często, ale zawsze jakiś się przyda :)
7. Bliżej Natury Szampon różany (3.50zł Kiosk)
Do kiosku się udałam chwilę przed dokonaniem zakupu szminki. I na szampon zwróciłam uwagę tylko i wyłącznie dzięki jego kolorowi. Uznałam, że cena nie jest powalająca i postanowiłam go zakupić (zaczynam zakupywać szampony tylko i wyłącznie w kioskach :D). Zobaczymy, jak się spisze w duecie z poniższym szamponem.
8. Blue Szampon z czarną rzepą (3.50zł Kiosk 2)
Ten szampon zakupiłam wcześniej, niż powyższy. Zauważyłam, że już posiadam końcówkę jajecznego szamponu (niedługo recenzja :) ) i dobrze by było coś nabyć. W tym przypadku miałam do wyboru szampon z chmielem, rumiankiem, jakimś zielskiem (chyba skrzypem) i rzepą.
9. Gloria Woda brzozowa (5.50zł Kiosk)
Tak jak przy 7ce - chciałam tylko chusteczki, a wyszłam jeszcze z szamponem i wodą brzozową. Zakupiłam ją, bo widziałam, że wiele dziewczyn ją jako wcierkę stosuje. Ja nie zamierzam inaczej, z tą różnicą, że ją będę używać po każdym myciu :)
10. Oriflame Tender Care Cherry Protecting Balm (od ojca :) )
Ojciec witając do kraju nie zapomniał o mnie :) Przywiózł mi z Irlandii kilka opakować mojego ulubionego i niezawodnego jak dotychczas balsamu do ust. A w śród nich znalazła się nowość dla mnie - balsam o smaku (jak można tak to nazwać :D) wiśni :) I jak ręką odjął, pożegnałam spierzchnięte i wiecznie suche usta :)
I na koniec mój kochany, prywatny błazen, bez którego nie wyobrażam sobie domu :)
Nazywa się on Ryszarda.
Imię swe piękne posiada dzięki geniuszowi babci - w moich planach miał on posiąść skromne imię Felix, które z łaciny mówiło by o nim "szczęśliwy". Trzeba przyznać, mój wybór byłby bardzo trafny: ledwieśmy uratowały go od bardzo nieprzyjemnej śmierci tz. niewydolności nerek (kastraty - podobno - bardzo często dopada ta przypadłość po pozbawieniu ich 100% męskości).
Pajac kochany tutaj bardzo zainteresowany imbirem, próbuje mi go podharcerzyć, ale niestety nie uszło to mojej uwadze i plan się nie udał :) Cholera :D
I oczywiście coś dla Was do odsłuchania :)
Bardzo, bardzo polecam przesłuchać tę piosenkę wraz z teledyskiem. Dopiero wtedy widać, jak lekko i bez żadnego wymuszenia czy wysiłku Sally śpiewa tę piosenkę. Ogólnie polecam ich wszystkie kawałki, są bardzo lekkie, przyjemne dla ucha, wesołe, a jak ktoś jest podatny na muzykę, to zapewne wpadnie w stan lekkiej głupawki, słuchając ich utworów.
Z całego serca polecam ich posłuchać, a nawet dodać - tak jak ja - na stałą listę odtwarzania :)
A teraz przepraszam, ale jestem piekielnie zmęczona po tym tygodniu i zamierzam udać się na spoczynek. Was zacznę nadrabiać dopiero we wtorek (bo dopiero wtedy będę miała czas :D). Zatem ode mnie dobranoc :)
Pozdrawiam
Zmora
Zmora
sok z aloesu to najsmaczniejszy napój jaki piłam :D
OdpowiedzUsuńA w jaki sposób go pijesz? Ja zastanawiam się nad opcją rozcieńczony z miodem, albo 50ml do zblenderowanego banana :P
Usuńmnie urzekł Twój pupil!jest przeuroczy!!!!:))) zapraszam do mnie na nowy blog mangomania78.blogspot.com obserwujemy!
OdpowiedzUsuńW końcu moje kochane kocisko :D
UsuńO jaki słodki kociak:)
OdpowiedzUsuń