13 lutego, czyli już jakieś 5 myć później, dołączyłam się do akcji "Miesiąc płukanek" u Hair and food. Już jakiś miesiąc wcześniej czytałam po blogach, że jest coraz większe parcie w tę stronę i w sumie ta akcja zmobilizowała mnie do ponownego zaczęcia używania płukanek - w moim przypadku ziołowych :)
Co chciałabym osiągnąć poprzez ich używanie?
Na pewno bardziej nawilżone włosy. Wszelkie (pozytywne) efekty uboczne są mi w sumie obojętne. Oczywiście, że będę się z nich cieszyć, ale chcę wreszcie nawilżyć włosy.
Swoją pierwszą płukankę w tej akcji zrobiłam z lipy. Chciałam zobaczyć, jak moje włosy na nią reagują i czy będzie ona coś warta. Niby nic nie zauważyłam, włosy niby były jakieś bardziej błyszczące, ale dopiero po kilku godzinach, po związaniu włosów w warkocz i rozpuszczeniu ich. Z reguły od razu po wyschnięciu i rozczesaniu już wyglądały bardzo dobrze.
Więcej efektów nie zaobserwowałam. No ale. Co nie zaszkodziło, to może na dłuższą metę podziałać, prawda? Zwłaszcza taki ślazowiec, jak kwiaty lipy ; )
Więcej efektów nie zaobserwowałam. No ale. Co nie zaszkodziło, to może na dłuższą metę podziałać, prawda? Zwłaszcza taki ślazowiec, jak kwiaty lipy ; )
Jeśli lipa mi nie zaszkodziła, postanowiłam dołączyć do płukanki jeszcze lukrecję, a później siemię lniane, a na końcu pokrzywę. Misz masz zrobić.
Okazało się jednak, że lukrecja powoduje swąd głowy i odrzuciłam ją w pielęgnacji skalpowej niemal natychmiast - pozostała solo do zwilżania dłońmi włosów od uszu w dół :)
Skąd wiedziałam, że chodzi o lukrecję? Jak na samym początku można znaleźć - drugi raz wstąpiłam w użytkowanie płukanek. I jedyną, której wcześniej nie stosowałam, była właśnie ona ;)
W międzyczasie dowiedziałam się, ze mam skórę skłonną do przetłuszczania, przez co zaprzestałam stosowania płukanek w formie "od skalpu po końce", zostawiłam na tą samą metodę co lukrecję - dłońmi od uszu po końce. Czasami łepetyną w dół pochylona, również za pomocą dłoni moczyłam pasmami włosy.
Po następnych dwóch razach zrezygnowałam z płukanek zupełnie, pozostawiłam jedynie odwar z lukrecji, który wykorzystywałam do mycia włosów metodą kubeczkową.
Jednak po dłuższym czasie stosowania nie zauważyłam poprawy w wyglądzie włosów, wręcz przeciwnie - zaczęły się robić optycznie niemiłe. Zirytowana odeszłam zupełnie od płukanek, stwierdzając "widać jeszcze nie czas".
Teraz jedynie robię odwar z lukrecji z dodatkiem siemienia lnianego i pokrzywy i w taką kombinację nakładam na włosy od ucha w dół. Raz na jakiś czas zamiast wody, używam do metody kubeczkowej bardzo rozwodnionego odwaru z lukrecji.
Jednak zamierzam wrócić do płukanek od skalpu po końce w momencie, gdy dowiem się, czego chcą moje włosy. Bowiem nawilżone są bardzo dobrze (czuć to w dotyku, jakie są miękkie i gładkie), a przypuszczam, że brakuje im całonocnego olejowania co mycie i zamierzam sprawdzić, czy moje przypuszczenia są prawdą.
Ale można stwierdzić, że osiągnęłam to, co obrałam za cel - nawilżyłam włosy :D
Teraz kilka słów, czemu zdecydowałam się w swoich płukankach używać takich, a nie innych ziół. Zamieszczam również kilka słów dla zielarzy i przyszłych zielarzy na temat zbierania i suszenia poniższych ziół :)
Skąd wiedziałam, że chodzi o lukrecję? Jak na samym początku można znaleźć - drugi raz wstąpiłam w użytkowanie płukanek. I jedyną, której wcześniej nie stosowałam, była właśnie ona ;)
W międzyczasie dowiedziałam się, ze mam skórę skłonną do przetłuszczania, przez co zaprzestałam stosowania płukanek w formie "od skalpu po końce", zostawiłam na tą samą metodę co lukrecję - dłońmi od uszu po końce. Czasami łepetyną w dół pochylona, również za pomocą dłoni moczyłam pasmami włosy.
Po następnych dwóch razach zrezygnowałam z płukanek zupełnie, pozostawiłam jedynie odwar z lukrecji, który wykorzystywałam do mycia włosów metodą kubeczkową.
Jednak po dłuższym czasie stosowania nie zauważyłam poprawy w wyglądzie włosów, wręcz przeciwnie - zaczęły się robić optycznie niemiłe. Zirytowana odeszłam zupełnie od płukanek, stwierdzając "widać jeszcze nie czas".
Teraz jedynie robię odwar z lukrecji z dodatkiem siemienia lnianego i pokrzywy i w taką kombinację nakładam na włosy od ucha w dół. Raz na jakiś czas zamiast wody, używam do metody kubeczkowej bardzo rozwodnionego odwaru z lukrecji.
Jednak zamierzam wrócić do płukanek od skalpu po końce w momencie, gdy dowiem się, czego chcą moje włosy. Bowiem nawilżone są bardzo dobrze (czuć to w dotyku, jakie są miękkie i gładkie), a przypuszczam, że brakuje im całonocnego olejowania co mycie i zamierzam sprawdzić, czy moje przypuszczenia są prawdą.
Ale można stwierdzić, że osiągnęłam to, co obrałam za cel - nawilżyłam włosy :D
Teraz kilka słów, czemu zdecydowałam się w swoich płukankach używać takich, a nie innych ziół. Zamieszczam również kilka słów dla zielarzy i przyszłych zielarzy na temat zbierania i suszenia poniższych ziół :)
Kwiatostan lipy
Zioło najczęściej stosowane przez kobiety o jasnych blond włosach w celu rozjaśnienia włosów, a raczej nadania włosom miodowo-bursztynowych refleksów.
Stosowana na włosy suche, łamliwe, zmatowiałe.
Przygotowanie:
- łyżka kwiatostanu;
- 1/2l wrzątku;
- 1/2l wcześniej przegotowanej (letniej) wody;
Łyżkę lipy wsypujemy do CZEGOŚ (w moim przypadku to kufel) i zalewamy wrzątkiem. Pozostawiamy pod przykryciem przez 10-20 minut (niektórzy nawet na noc zostawiają, osobiście nie preferuję), po czym przelewam do miski i dolewam drugie 1/2l letniej wody. Jak płukanka dalej jest za ciepła, można dolać wody wedle uznania.
Właściwości.
Głównymi składnikami czynnymi w kwiatostanie to flawonoidy, olejek eteryczny, związki śluzowe, związki mineralne i trójterpeny.
Dzięki tym składnikom włosy po płukance powinny być błyszczące, miękkie, nawilżone. Włosy są również gładsze i elastyczniejsze, dzięki czemu bardziej odporne na mechaniczne uszkodzenia np. czesanie szczotką. Dzięki związkom śluzowym dodatkowo będą zabezpieczone naturalnym filmem (i nie tylko włosy!), który zmniejszy ucieczkę wody z włosa. Zmniejsza wypadanie, wzmacnia i u niektórych dziewczyn powoduje zwiększenie objętości (u mnie tego nie zaobserwowałam ;) )
Także lipę warto stosować nie tylko w postaci płukanek ziołowych, ale i do kąpieli bądź lekkich toników do twarzy :) Skóra po tym naprawdę jest nawilżona, miękka, mniej podatna na powstawanie nowych zaskórników, wągrów czy trądziku.
Zbieractwo i suszenie.
Zbiera się je pod koniec czerwca lub na początku lipca w czasie suchej pogody (gdy 2/3 kwiatów rozkwitnie, aż do końca kwitnienia) i trzeba uważać na moment zebrania, po już po trzech dniach od zakwitnięcia tracą swoje właściwości. Kwiatostan suszy się z dala od słońca i w przewiewnym miejscu albo w suszarniach o temperaturze 35°C.
To dla zielarzy :)
Lukrecja
Przygotowanie:
- Szczypta lukrecji (używałam 1/5 z tego, co na zdjęciu widać);
- szklanka letniej/zimnej wody;
Do szklanki wsypujemy szczyptę lukrecji, po czym zalewamy ją wodą i pozostawiamy dopóki woda nie zżółknie.
Drugi sposób to:
- 45 mg lukrecji;
- 150ml wody;
45mg lukrecji zalewamy 100ml wody. Delikatnie gotujemy 10min (nie uzupełniać wyparowanej wody) koło 10 minut, po czym wywar przecedzamy przez sitko i pozostałe korzenie ponownie wsypujemy do garnka i zalewamy 50ml wody i ponownie gotujemy 5 minut i przelewamy wywar przez sitko. Łączymy z sobą wywary i możemy w tej formie pić bądź stosować jako płukankę do włosów.
JEDNAK! Nie przesadzajmy z piciem. Lukrecja może doprowadzić do uszkodzenia kłębuszków nerkowych i opuchnięć. Polecam poczytać wcześniej w internecie jak ją użytkować.
Właściwości.
Głównymi składnikami czynnymi w tym przypadku są glicyryzyny, glikozydy, garbniki, olejki eteryczne, flawony i fitoncydy.
Glicyryzyna posiada silne właściwości wiązania wody, co czyni go skutecznym składnikiem nawilżającym. Składową kwasu glicyryzynowego jest kwas glicerytynowy, a oba te związki odpowiadają za min. działanie przeciwłojotokowe. Stosuje się również w szamponach do włosów zniszczonych, delikatnych czy łamliwych.Dodatkowo lukrecja może spowodować zwiększenie objętość włosów.
UWAGA DLA BLONDYNEK! Flawony są żółtymi barwnikami. Także niezbyt polecam tę płukankę dla dziewczyn, które chcą zachować zimną barwę włosów :P Tzn. nie zauważyłam u siebie zżółknięć, ale moje włosy są oporne na wszelkie rzeczy. A strzeżonego Pan Bóg strzeże ; )
Siemię lniane
O siemieniu można by było hymny i pieśni pisać, chyba każda z dziewczyn mi przyzna. Nie dość, że jest bardzo fajną formą nawilżania włosów, to do tego jeszcze ma bardzo ładne działanie wewnętrzne, jeśli chodzi o sam fakt dbania o organizm.Przygotowanie:
- dwie łyżki siemienia lnianego;
- szklanka 250 kranówy;
Wodę wlewamy do garnka o wystarczającej pojemności, a do tego dodajemy ziarna siemienia. Gotujemy na najmniejszym ogniu, co chwila mieszając (chyba, że która chce gluta stworzyć i przy okazji ziarenka poprzypalać do dna ; ) ). Po jakiś 10-20 minutach wlewamy do siemienia pozostałe zioła (mogą być odcedzone, można i z zielskiem) i pozostawiamy na 5-10 minut.
Po co? Nie lubię, jak pałętają mi się po skalpie drobinki liści z pokrzywy czy lipy, a żel z siemienia lnianego w dużej mierze nie pozwala im dostać się do płukanki ; )
Właściwości.
Nie chcę powielać już i tak bardzo dużej ilości informacji o siemieniu. Zapraszam do tego posta, na początek kto będzie chciał wiedzieć, dowie się wystarczająco ; )
Pokrzywa
Jedno z moich ulubionych ziół. Uwielbiam je pić, od samego początku bardzo mi smakowało i nie musiałam się do niczego przełamywać. Dzięki temu moje włosy naprawdę rosną jak szalone, moje stawy mają się o wiele lepiej niż przed kuracją pokrzywową, a same bóle nerwowe są o wiele mniej intensywne jak kiedyś.Minusów nie zauważyłam :) Niektóre dziewczyny piszą o wysypie po wszelkich ziołach, sokach czy drożdżach - ja nie mam jak dotąd po żadnym z wymienionych.
Przygotowanie.
- łyżeczka pokrzywy;
- szklanka 250 kranówy;
Do garnka o wystarczającej pojemności wlewamy wodę i zagotowujemy ją. Gdy już zagotujemy, dodajemy łyżkę pokrzywy i trzymamy pod pół-przykryciem przez 5-10 minut, po czym odcedzamy powstały odwar od ziół.
Właściwości.
Pokrzywa od wewnątrz jest bardzo dobrym stymulantem wzrostu włosów, paznokci i regeneracji skóry. Dodatkowo oczyszcza organizm, wykazuje działania przeciwinfekcyjne i przeciwanemiczne, przeciwkrwotoczne.
Posiada dużo witaminy A, C, B2, B5, E i K, karotenoidy, flawonoidy, kwasy organiczne oraz żelazo, magnez, wapń, mangan, krzem, fosfor, siarkę, posad, jod oraz sód.
Stosowanie pokrzywy w formie płukanki powinno wpłynąć na zmniejszenie łojotoku, w odpowiednim stopniu zminimalizować powstawanie łupieżu. Również pobudza i wzmocnia cebulki włosowe (przyśpiesza wzrost włosów oraz zmniejsza ich wypadanie). Sprawia, że włosy dzięki temu stają się bardziej uniesione u nasady, bardziej błyszczące.
Zbieractwo i suszenie.
Zbiory rozpoczyna się w maju i czerwcu. Zbiera się rośliny, które nie mają zdrewniałych łodyg (tylko miękkie i zielone), nie posiadają dużej ilości kwiatów kwitnących czy nasion (najlepiej jak ma 25-35 cm, wtedy nie wchodzi w okres kwitnienia). Ich kolor powinien być ciemnozielony podczas zbiorów.
Należy je suszyć w temperaturze 25-45°C przy pomocy wentylatora na suchym strychu bądź stodole.
Podsumowując.
Starałam się zachować jak najlepsze proporcje. Robiłam je naprawdę, dość rozcieńczone (na łyżeczkę lipy, kilka patyczków lukrecji (o 4/5 mniej niż na zdjęciu), dwóch łyżkach siemienia i łyżeczce pokrzywy) - nawias + dwa kufle wody, a do tego jeszcze po zalaniu wrzątkiem/zagotowaniu/zalaniu gorącą wodą dodałam kolejne dwa kufle wody, czasami trzy.
Zatem nie sądzę, by dwa, czasami dwa i pół litra wody na tak małą ilość ziół dalej dawało zbyt nasycony roztwór dla moich włosów i je... krzywdziło. Zamiast tego zamierzam wykorzystać pomysł z żelem lnianym i mgiełce aloesowej Meraji.
Ale wszystko w swoim czasie :)
Harmonogram.
14.02. - Płukanka z lipy
16.02. - Płukanka z lipy i lukrecji
19.02. - Płukanka z lipy i pokrzywy
21.02. - Płukanka z lipy, lukrecji, pokrzywy i siemienia lnianego
23.02. - Płukanka z lipy, lukrecji, pokrzywy i siemienia lnianego
25.02. - Płukanka z lipy i siemienia lnianego, odwar z lukrecji do mycia kubeczkowego
27.02. - Odwar z lukrecji do mycia kubeczkowego
01.03. - Na olej położony odwar z lukrecji, siemienia lnianego i lipy, odwar z lukrecji do mycia kubeczkowego
Oto, jak wyglądała moja akcja "Miesiąc płukanek" w lutym :)
Moje włosy po 4 miesiącach świadomej pielęgnacji :)
Końcówkami proszę się nie przejmować, zetnę je lada moment :)
3 marca 2013
Tak. Z początku włosomaniactwo jest dość czasochłonne. Ale to wszystko przez eksperymentowanie, kombinowanie, co najbardziej służy włosom. Jednak jak już się dowiemy, co jest lepsze, a co gorsze, wszystko zabiera o wiele mniej czasu ; )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz